Choroba lokomocyjna w wirtualnej rzeczywistości - choroba symulatorowa


W dzisiejszych czasach coraz większą rolę odgrywają różne symulatory. Używane są do różnych szkoleń, treningów, badań, terapii czy leczenia niektórych przypadłości. Coraz częściej spotykamy je w zwykłych domach, by dostarczały rozrywki jako gogle VR. 


Wirtualna rzeczywistość

Encyklopedia PWN definiuje wirtualną rzeczywistość jako: informacje syntetyzowanie przez programy komputerowe doznań odbieranych przez zmysły ludzkie (najczęściej dźwięku i obrazu, ale także dotyku), np. w symulatorach lotów lub w grach komputerowych.






Do wytworzenia obrazu służą kaski z dwoma wyświetlaczami, urządzenia wytwarzające dźwięk są również odpowiedzialne za syntezę mowy oraz porozumiewanie z komputerem. Kask zaopatrzony jest również w narzędzie do badania położenia głowy czy ruchu gałek ocznych. Specjalne rękawice, a czasami nawet całe kombinezony są naszpikowane specjalnymi czujnikami, które pozwalają na kontakt z wirtualnym światem. Dodatkowo w takich urządzeniach występują układy optyczne, mechaniczne i elektromagnetyczne, które śledzą położenie osoby korzystającej z urządzeń VR. 

Brzmi bardzo futurystycznie i niewiarygodnie, trochę jak film science fiction, ale to jest nasza teraźniejszość. Takie urządzenia są już tworzone, a wartość całego rynku VR ciągle rośnie. Według prognoz do 2020 będzie on wart aż 120 mld dolarów. Trudno się temu dziwić, ponieważ w coraz większej liczbie domostwo spotykana jest ta technologia, do której zalicza się naprawdę wiele urządzeń takich jak gogle, kamery, komputery, smartfony VR, różnego rodzaju usługi VR oraz urządzenia wspomagające VR. 



Choroba w wymyślonej rzeczywistości



Cała teoria odnośnie wirtualnej rzeczywistości brzmią jak piękny sen o przyszłości. Jednak teoria jest różna od praktyki i to, co wygląda tak idealnie wcale takie nie jest. Dlaczego? 


Wraz ze stworzeniem wirtualnej rzeczywistości powstała przypadłość nazywana chorobą symulatorową.  Jej objawami są nudności, wymioty, mdłości, oszołomienie, uczucie kołyszącego lub falującego obrazu przed oczami po zdjęciu gogli oraz zmęczenie. Stworzone zostały dwie teorie wyjaśniające to schorzenie. 


Pierwsza, Teoria Konfliktu Sensorycznego, mówi że do choroby symulatorowej dochodzi wtedy, gdy informacje ze wszystkich zmysłów, które uczestniczą w orientacji w przestrzeni i percepcji ruchu zostają. Kiedy zakładamy gogle VR i robimy coś w wirtualnej rzeczywistości wzór informacji, jaki mieliśmy dotychczas i informacje, które aktualnie otrzymujemy są ze sobą niezgodne. Powstał z niej wniosek, że system percepcyjny człowieka jest plastyczny i może się przystosowywać do zmieniających się warunków, jednak po powrocie do starych warunków może zaburzać reakcje. 


Druga, Teoria Niestabilności Posturalnej, mówi, że osoba, która weszła do wirtualnej rzeczywistości nie wprowadza działań, które miałyby ograniczyć ruchy ciała wywoływane przez symulator. 


Przypadłość ta jest wielowymiarowa. Wystąpienie i nasilenie objawów jest uzależnione od rodzaju symulatora, ale również od wieku, płci, poziomu lęku czy indywidualnej podatności na tę chorobę. Co ciekawe, podczas badania tego zjawiska stwierdzono, że najczęściej występujące najbardziej nasilone objawy występowały między 15.00 a 19.00, a najrzadsze o najmniejszym nasileniu między 7.00 a 11.00, co jeszcze bardziej świadczy o złożoności i wieloczynnikowości tego zjawiska. 

Choroba symulatorowa przeszkadza naukowcom, trenerom i terapeutą. Zakłóca pomiary wyników badań oraz zmniejsza efektywność ćwiczeń. Przeszkadza również zwykłym użytkownikom i graczom.

Mimo tego wirtualna rzeczywistość jest wielkim wynalazkiem ludzkości. Pomaga w wielu szkoleniach, badaniach i terapiach oraz dostarcza wiele wspaniałej rozrywki.
Źródła:

Brak komentarzy