Mumia XXIw. - technika plastynacji


Bardzo ciężko mówi się o rzeczach, które poruszają tematykę śmierci, a szczególnie, kiedy spór dotyczy co się stanie z naszym ciałem po niej. O duszy rozmawiać nie będę. Jest to temat stricte filozoficzny i mocno czerpany z wiary. Skupię się na plastynacji – możliwości, którą ma każdy z nas, która zrobi z nas mumie XXIw., która jasno pokazuje, jak wyglądamy w środku, bez zbędnej krwi, którą wynalazł doktor Gunther von Hagens.

Co to jest plastynacja?

Wikipedia podaje, że jest to proces preparacji polegający na usunięciu z tkanek organizmu wody oraz tłuszczów (żywią się nimi bakterie gnilne) i nasyceniu ich odpowiednimi polimerami, co powoduje zatrzymanie ich rozkładu, zachowany zostaje jednak ich kształt i kolor.

Gdy jako asystent na wydziale anatomii Uniwersytetu w Heidelbergu po raz pierwszy zobaczyłem bloki z tworzywa sztucznego z zatopionymi wewnątrz preparatami zastanawiałem się, dlaczego tworzywo sztuczne otacza preparat zamiast być wewnątrz niego i stabilizować go od środka. Możnaby wtedy dosłownie dotknąć jego powierzchni.” Przytoczyłam słowa Gunthera von Hagensa, aby wprowadziły nas w cel samej metody. Dzięki niej możemy tak spreparować ludzkie serce, aby tkanki pozostały całe, kolor nie stracił wyrazistości, ale przede wszystkim otrzymujemy naturalne kształty, które się nie rozpadną, są super zakonserwowane i będą służyły nam przez długi czas. Ten proces naprawdę można porównać do mumifikacji, w której namaszczano ciała olejami i maściami, aby zapobiec rozkładowi. W takim razie, jak od strony technicznej wygląda tan proces?

Plastynacja od strony technicznej

Najpierw musimy zahamować zostają procesy gnilne poprzez wstrzyknięcie formaliny do ciała przez tętnice. Zabija ona wszelkie bakterie i w wyniku procesów chemicznych zapobiega rozkładowi tkanek. Za pomocą pęsety, skalpela i nożyczek usuwa się następnie skórę, tkankę tłuszczową i łączną i odsłania poszczególne struktury anatomiczne.  Aby usunąć wodę i rozpuszczalne tłuszcze, należy umieścić tkankę w rozpuszczalniku, którym może być aceton. Następnie „wymienia się” aceton na tworzywo sztuczne, które podlega reakcjom chemicznym (kauczuk silikonowy). W tym celu preparat wkłada się do roztworu tworzywa sztucznego i umieszcza następnie w komorze próżniowej. W warunkach próżni aceton zostaje wyssany z preparatu, co pozwala na wniknięcie tworzywa sztucznego w ciało aż do najmniejszej komórki. Po impregnacji próżniowej ciału nadaje się pożądaną pozę, każda pojedyncza struktura anatomiczna zostaje poprawnie ułożona i zamocowana za pomocą drutu, gwoździ, klamer oraz bloczków z tworzywa piankowego.  Ostatnią czynnością jest utwardzanie preparatu. W zależności od użytego tworzywa sztucznego stosuje się utwardzanie przy pomocy gazu, ciepła lub światła. Preparacja i plastynacja całego ciała wymaga ok. 1500 godzin i zostaje najczęściej zakończona w ciągu jednego roku.

Słów kilka o tworzeniu preparatów płatowych

Ciało zostaje zamrożone i następnie pocięte na płaty o grubości 2-8 mm. Zamiast silikonu do impregnacji stosuje się żywicę poliestrową lub epoksydową.

Dusza i wystawa Body worlds

Odwiedziłam wystawę  Body worlds w lutym b.r. w Poznaniu i nie żałuję! Miałam okazję widzieć tkanki zaimpregnowane techniką plastynacji. Jestem totalnie naukowo zakręcona i oglądanie takich preparatów było dla mnie pożywką w czystej postaci. Jednak mam wrażenie, że ekspozycja  (przepraszam za to wyrażenie) przedstawia człowieka w sposób tylko naukowy. Jest to w porządku, ale jesteśmy istotami najwyższymi w świecie zwierząt, ja wierzę, że mamy duszę, inni uznają emocje, ale w każdym razie, jest coś w nas więcej oprócz tkanek ewentualnie zawierających zmiany patologiczne. Do samej wystawy Body worlds dodałabym sferę sacrum, pierwiastek zadumy, w końcu mamy przed sobą zmarłe osoby, serce, które kiedyś biło. Nie należy wokół takich spraw przechodzić obojętnie, bo wystawa jest  przeznaczona dla wszystkich ludzi, a nie są to zajęcia w katedrze anatomii, gdzie taka naukowa bezduszność jest w porządku. Mam również pewne obiekcje co do poddawania tej technice dzieci nienarodzone – płody. Jednak tutaj postawię kropkę, bo w artykule chcę się skupiać głównie na fizyczności, a ja troszkę się  rozpisałam.

Przedstawiam Wam krótką fotorelację z mojego wyjazdu, dzięki której obrazowo przybliżę jak to wszystko wygląda już „po”. Jeśli chcesz poczytać więcej na ten temat oraz doczytać źródła, z których korzystałam, zapraszam tutaj i tutaj, tutaj też oraz tutaj.












2 komentarze:

  1. słyszałam o tej wystawie od znajomej, robi wrażenie

    zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie odważyłabym wybrać się na tą wystawę... niby to zwykła fizjologia i nauka o naszym ciele, ale jak dla mnie forma nieco przerażająca.

    OdpowiedzUsuń